Jesienny lis

Wciąż cieszę się początkiem jesieni, zwłaszcza jej pięknymi, słonecznymi momentami. Nauczyłam się kochać jesień przede wszystkim za jej czerwień owoców, złociste liście, ciepłe brązy. Przyroda nabiera barw, złoci się w promieniach słońca, inspiruje na każdym kroku. Pewnie jeszcze przez długi czas będę nawiązywać w swoich pracach do jesiennych tematów. 


Z zamiarem namalowania tego liska nosiłam się już od momentu, gdy tylko zobaczyłam zdjęcie na pintereście. Nie sądziłam jednak, że pójdzie dalej w świat jako własnoręcznie zrobiona kartka.

No właśnie, skąd pomysł na kartkę? I w dodatku ręcznie robioną? Na stronie Kick in the Creatives (a dokładnie na jej facebookowej grupie), na której pojawiają się comiesięczne artystyczne wyzwania, istnieje również wymiana pocztówek między artystami. Wzięłam udział we wrześniowej edycji, ale długo nie mogłam wpaść na żaden pomysł. Lisek okazał się być idealnym materiałem na stworzenie kartki w jesiennych klimatach. 


Następnego dnia, gdy już zaświtała mi myśl o wysłaniu liska w świat drogą pocztową, stwierdziłam, że czegoś mojemu lisowi brakuje. Wyglądał tak, jakby był zawieszony w próżni. Po domalowaniu liści, obrazek od razu stał się pełen życia, a wręcz nabrał odrobinę magicznego charakteru. Właściwie mogłam już odłożyć pędzle i spokojnie zaadresować kartkę, ale przecież to byłoby za proste! 


Od jakiegoś czasu chciałam znów pobawić się w wycinanie (tzw. papercutting) i doszłam do wniosku, że spróbuję połączyć ze sobą dwie techniki - akwarele oraz wycinanie w papierze. Nie miałam zbyt wielkiego wyboru, jeśli chodzi o materiały - najładniej z odcieniami pomarańczu i brązu prezentowała się kartka w kolorze wina. Osobiście wolałabym kolor bardziej stonowany, lecz innej opcji nie było. Tak więc zaczęły się pierwsze przymiarki, część zrobiona na oko, część za pomocą linijki. Mniej więcej wytyczyłam obszary, na których miałam wycinać moje wzory. 


Tutaj również postawiłam na jesienne klimaty, czyli liście. Nie szkicowałam całości od razu, tylko po kawałku, po czym gotowe fragmenty wycinałam nożykiem. Jest to bardzo czasochłonna i precyzyjna praca, trzeba uważać, żeby przypadkiem nie wyjechać ostrzem za daleko. Na szczęście lubię taką dłubaninę, choć przyznam, że po czasie zrobiło się to nieco monotonne. Niestety posiadam nożyk o prostym ostrzu (polecam zaopatrzyć się w zaokrąglone ostrza!), więc czasem kontury wychodziły nieco kanciaste.


Trzeba bardzo delikatnie ścierać gumką pozostałości po szkicach ołówkiem, bo łatwo można zerwać połączenia. Pod kartkę podkładamy oczywiście grubą tekturę, by łatwo i stabilnie można było ciąć. 


Motyw liści prezentował się bardzo ładnie, choć może odrobinę przytłaczał delikatne akwarele. Pozostała kwestia sklejenia dwóch kartek - odrobinę podkleiłam również liście, ale nie do końca, aby stworzyły wrażenie trójwymiarowości. Kolejną sprawą jest dobre wymierzenie kartek, tak, aby obie miały ten sam rozmiar - u mnie kremowa kartka z liskiem okazała się być odrobinę za mała, przez co trzeba podkleić całość jeszcze jedną kartką.  



Gotowa kartka czeka na zaadresowanie i wysłanie. Mam nadzieję, że spodoba się adresatowi!




Komentarze

Popularne posty