Rysunek dziennie - sprawozdanie #29


Uwielbiam nowe zeszyty - czyste, nieskazitelnie białe, nietknięte przez długopis, ołówek, czy farby. Swoimi stronami zapraszające do zapełnienia ich tym wszystkim, co siedzi mi w głowie. Jednak gdy już narysuję pierwsze kreski, zeszyt traci swój pierwotny urok. Już został naznaczony, przypieczętowałam jego los. Teraz już jest zeszytem od rysunków, pamiętnikiem, bądź miejscem na notatki. Ten moment chwilę "przed" jest dla mnie w jakiś sposób fascynujący, być może dlatego, że właśnie wtedy zdaję sobie sprawę ile mam przed sobą możliwości wyrażania siebie na czystych kartkach, które mam przed sobą.


Kończę zapełniać rysunkami już drugi zeszyt od początku mojego noworocznego postanowienia i zaraz rozpocznę kolejny, być może ostatni. Za sobą 200 rysunków - następny kamień milowy osiągnięty. Cieszę się, że nie zrezygnowałam i pokonałam mniejsze lub większe kryzysy. Bo czasami już nie chodziło tylko o samo rysowanie, a o próbę charakteru, zmierzenie się z wygodą, czasem, niechęcią, czy zmęczeniem. 

Z perspektywy czasu widzę, że coraz bardziej przykładam się do rysowania, z każdego tematu staram się stworzyć pole do ćwiczeń. Nie zawsze to wychodzi, jasna sprawa, ale różnica między pierwszymi rysunkami, a obecnymi jest jednak spora. Na wnioski końcowe przyjdzie pora pierwszego stycznia, ale sprawia mi satysfakcję ten niewielki progres. W tym tygodniu rysowałam/malowałam czterema różnymi technikami, od pisaka i kredek poczynając, na farbach oraz ołówku kończąc. Nadal najmniej umiem malować farbami, sprawiają mi najwięcej trudności. Ale za to trzy pozostałe techniki coraz bardziej się rozwijają, co widać zwłaszcza na przykładzie kredek.

198. Muszla - muszle są tak piękne w swej różnorodności, że nie mogłam poprzestać na jednej. Trochę szkic, trochę doodle, choć wydaje mi się że rysunki doodle charakteryzują się prostszą formą. Lubicie przykładać muszle do ucha i słuchać szumu fal?


199. Dinozaur -jakoś nigdy nie interesowały mnie dinozaury, zupełnie nie mam do nich serca. Z początku planowałam rysunek w formie bajkowej lub kreskówkowej, ale że w rysunkach dla dzieci nie idzie mi najlepiej, postanowiłam odwzorować dinozaura w formie rzeczywistej. Przed Wami dobrze znany welociraptor.


200. Konik garbusek - dwusetny rysunek przypadł na oglądaną przeze mnie w dzieciństwie starą rosyjską bajkę "Konik garbusek". Pewnie nie wszyscy ją znają, ale polecam, zwłaszcza jeśli ktoś lubi konie. Mój rysunek przedstawia tytułowego bohatera bajki.


201. Obraz - wpisując ten temat na liście lipcowej, miałam na myśli odwzorowanie jednego z dzieł sztuki. Spróbowanie swoich sił jako znany artysta, a przede wszystkim dokładne zgłębienie wybranego obrazu. Wybrałam "Trwałość pamięci" Salvadora Dali, którego malarstwem już od dawna się interesuję. Użyłam w tym celu kredek akwarelowych, które, choć kolorystycznie wyglądają ładnie, są zbyt miękkie do rysowania konturów i detali. Jednak myślę, że w ostatecznym rozrachunku mój rysunek choć trochę przypomina dzieło Dalego, a o to właśnie chodziło.


202. Marine - temat bardzo wdzięczny i prosty, w porównaniu z poprzednim. Lubię motywy marynarskie, choć w moim mieszkaniu, w którym króluje drewno, nie da rady ich przemycić w żadnej formie. Tak czy inaczej temat w sam raz na wakacje.


203. Pattern - co tu dużo mówić, ten wzór nie wyszedł mi za dobrze, chyba jednak abstrakcjonizm nie jest mi pisany. W skrócie tylko objaśnię, że być może uda Wam się dopatrzeć małe ludzkie postacie między chaotycznymi pociągnięciami czarnej farby. Całość trochę przywodzi mi na myśl chaos, pośpiech, tłum. Jednym słowem wzór z deka urbanistyczny.


204. Schody - temat wybrany stricte do ćwiczeń z perspektywy, zwłaszcza, że schody nigdy mi za dobrze nie wychodziły. Szkic całkiem prosty,ale najważniejsze było cieniowanie oraz ułożenie schodków pnących się w górę.


Rysowania nie ma końca, ale cieszę się, że udało mi się wrzucić dzisiejsze sprawozdanie trochę szybciej. W międzyczasie przyszły zamówione albumy na zdjęcia, którymi nie omieszkam się pochwalić, bo są po prostu cudowne. Wywołane fotografie już czekają, a mnie świerzbią palce, aby zabrać się do roboty. Lubię samo wklejanie zdjęć (za foliówkami nie przepadam), to takie relaksujące zajęcie. Jednak samo ozdabianie zajmie mi pewnie wieki. Życzę Wam odrobiny chłodu za oknem, oby te upały choć na chwilę dały odetchnąć!

Komentarze

Popularne posty