Rysunek dziennie - sprawozdanie #22

Czerwiec od zawsze kojarzył mi się z samymi przyjemnymi rzeczami - słońcem, energią, truskawkami, końcem szkoły (a tym samym początkiem wakacji!),czy taką prostą radością z życia. Na początku każdego nowego miesiaca zapisuję w swoim kalendarzu planowane wydarzenia, wyjścia i zakupy - czerwiec będzie obfitował w mnóstwo wakacyjnych atrakcji, przede wszystkim na świeżym powietrzu (jeśli upały nie zatrzymają nas w domu). Może nawet z rysowaniem przeniosę się z biurka na balkon! 


Choć początek nowego miesiąca napawa mnie optymizmem, to mimo wszystko ubiegły tydzień był dosyć ciężki, przynajmniej w kwestii wewnętrznej mobilizacji i samodyscypliny. Długi weekend spędziłam w rodzinnym mieście mojego męża, gdzie odcięłam się w dużym stopniu od wszystkiego. Musiałam odrobinę zwolnić, odpocząć, odłożyć pewne sprawy na później. Myślę, że bardzo dobrze mi to zrobiło, jednak nazbierało się przez to sporo zaległości. Rysowanie szło wyjątkowo opornie, a nawet w pewnym momencie stanęło w miejscu. Nie wiem, co się stało, ale dawno już nie miałam takiej blokady. Chyba tylko z dwóch rysunków jestem zadowolona, do niektórych wręcz  najchętniej bym się nie przyznawała... Ale trudno, takie życie, czasami trzeba się przyznać do porażki i iść naprzód.

Na szczęście, żeby nie pisać o samych negatywach, wyprawa do sklepu papierniczego się udała i mój warsztat wzbogacił się o parę drobiazgów. Przede wszystkim zaopatrzyłam się w czyste zeszyty. Myślę, że już do końca mojego postanowienia nie będę musiała kupować żadnego nowego. Oba mają ładne okładki, jeden z motywem typowo wakacyjnym (lemoniada i napisy wykonane kredą), a drugi z mottem Abrahama Lincolna. Ponadto wzięłam również zeszyt w kropkowane strony - nigdy w takim nie rysowałam, jestem ciekawa, czy kropki rzeczywiście pomogą, czy raczej będą mi przeszkadzać. Dokupiłam też pisaki graficzne - cieniutki 0.1 oraz grubszy 0.3. Obecnie używam 0.2, tak więc mam już komplet. Zakupiłam również glinę samoutwardzalną firmy Astra, ponieważ zamierzam wziąć się niedługo za kolejną recenzję. Dorwałam też malutkie drewniane klamerki i choć jeszcze nie wiem do czego mi się przydadzą, jestem pewna, że coś dla nich wymyślę. 



148. Tekstura: koronka - narysowałam jedynie "kawałeczek" koronki, bo trochę czasu niestety mi zabrała. Kreseczki między kwiatowym wzorem powinny być proste, a moje krzywizny wyniknęły z czystego lenistwa. Jednak dzięki temu rysunkowi zauważyłam, że koronki charakteryzują się naprawdę ciekawym wzornictwem, kwiatowe motywy są przepiękne!


149. Nóż - długo zastanawiałam się jak podejść do tego tematu, w końcu postawiłam na doodle i kilka różnych rodzajów noży. Ta plamka na rysunku to pozostałość po kredkach akwarelowych, które przebiły z poprzedniej strony. 


150. Smerfy - najlepszy rysunek w tym tygodniu, nie tylko pod względem wykonania, ale również biorąc pod uwagę przyjemność z jego rysowania. Ze wszystkich Smerfów w wiosce, padło na Marudę (ang. Grouchy), jego mina jest po prostu bezbłędna!


151. Kwiaty - temat rzeka, tak bardzo chciałam rysować kwiaty, że jak przyszło co do czego, to nie potrafiłam wybrać... Czuję się zawiedziona, bo nie popisałam się niczym ciekawym, moje doodlowe kwiatuszki nie są może najgorsze, ale cóż, szału nie ma.


152. Dziecko - i to jest właśnie rysunek, na który aż nie mogę patrzeć... Za bardzo pospieszyłam się z rysowaniem pisakiem, a trzeba było jeszcze poprawić ołówek - głowa dziecka jest zbyt mała w stosunku do reszty ciała no i w ogóle twarz wyszła kiepsko. Uh, nie poszło mi i tyle. Na swoje usprawiedliwienie mogę jedynie dodać, że rydowanie dzieci jest naprawdę trudne. Warto przećwiczyć ten temat, i to w różnych kategoriach wiekowych. 


153. Truskawka - tutaj też bez szału, myślałam, że jak narysuje kredkami akwarelowymi to wyjdą mi jakieś fajne efekty. Cóż, jednak same z siebie wyjść nie chciały.


154. Pattern - postanowiłam moje wzory tworzyć w kwadracie (tak, jakbym robiła to w programie graficznym). Co prawda poniższy wzrór musiałby przejść małą modyfikację jeśli miałby być kiedyś wdrożony w życie (dół musi łączyć się z górą) ale sama kompozycja nawet mi się podoba. 


Tyle ze sprawozdania, mam nadzieję, że kolejny tydzień będzie bardziej udany. Liczę na to z całego serca. Co prawda mam kilka spraw do załatwienia, ale jeśli się zepnę, wrzucę na bloga kolejny wpis z gliną samoutwardzalną w roli głównej. A propo gliny, czerwca i truskawek, pamiętacie moje gliniane truskaweczki i jagódki?



Komentarze

Popularne posty