Rysunek dziennie - sprawozdanie #15

Nikt nie lubi, jeśli coś mu nie wychodzi. Gdy bierze w przysłowiowy łeb i to, co się zaplanowało okazuje się machać do nas z rozbawieniem, znikając sobie w oddali. Taki był właśnie ubiegły tydzień. Cały porządek rozwaliła oczywiście choroba, w dodatku, jak to ostatnio bywa, całej naszej rodziny. Pewnie wirus. Ale serio? Właśnie teraz, gdy ciepło, słonecznie, kwitnąco...? A w planach tyle spacerów, tworzenia, urządzania mieszkania... i klops. Nic z tego.



Co gorsza, nici z rysowania. Uległam słabości i zdecydowałam się na przerwę, dopóki nie wyzdrowiejemy. Stąd moje opóźnienie, dopiero przedwczoraj zaczęłam nadrabiać braki w rysunkach, bo nie zostawię przecież tygodniowej luki! Tak więc wybaczcie czekanie. O tyle dobrze, że udało mi się wrzucić wpis o albumach i pamiętnikach, choć nie wiem jak to zrobiłam, pisałam go jak przez mgłę, spoza chusteczki przy nosie. W dodatku skończył się zeszyt! I jak na złość w Tesco nie mieli takiego z czystymi kartkami, musiałam rysować na pojedynczych. Udało mi się w końcu dorwać nowy w sklepie papierniczym i choć oczywiście wyboru za grosz, to mam już w czym rysować. Tym razem okładka z Nowym Yorkiem, lecz pozostaję wierna biało-czarnej kolorystyce.


Dobra wiadomość jest taka, że dobiłam setki! Rysunek setny przypadł na Alicję w Krainie Czarów. Cieszę się, bo to już jest mały sukces, prawie jedna trzecia mojego postanowienia noworocznego. Poza tym, w tym tygodniu pojawiły się moje ulubione style, czyli doodle oraz tribal. Najmniej chciało mi się rysować wieżowiec, raczej nie przepadam za klimatami urbanistycznymi, ale przyznaję, że mają też swój urok. 

99. Oko - zdecydowałam się na zwykły szkic, najlepiej poszło mi z tęczówką, za to problem miałam z rzęsami, których wyszło zbyt dużo. Szczerze mówiąc, musiałabym siedzieć godzinę, żeby porządnie narysować oko, niestety, tego dnia nie miałam tyle czasu.


100. Alicja w Krainie Czarów - setny rysunek, a raczej szkic, bo nie jest dokończony. Stwierdziłam jednak, że cieniowanie bądź konturowanie pisakiem zajmie mi kolejne pół godziny, dlatego dałam spokój. Szkic też się kwalifikuje. Tutaj Alicja rozmawia z królikiem po powiększeniu się (już nie pamiętam, czy to akurat ciastko powiększało?). Chyba jednak proporcje wyszły dosyć normalnie, nie widać, żeby Alicja była nienaturalnie duża.


101. Klepsydra - rysunek trochę ponury, nawiązujący do vanitas, zwracający uwagę na przemijalność życia. Trochę odpowiadający mojemu nastrojowi tego dnia.


 102. Motyl - do tego tematu podeszłam z innej strony i narysowałam motyla pod ludzką postacią ( a dokładniej królowej motyli).


103. Wieżowiec - jak już pisałam wcześniej, z tym tematem miałam trudność, ale jednocześnie od razu wiedziałam, czego użyję do jego narysowania. Węgla, który doskonale podkreśla czerń i samą specyfikę miasta.


104. Doodle - czyli inaczej bazgrołki, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Lubię ten styl, ponieważ jest taki prosty i mało restrykcyjny. Po prostu zabieram się do rysowania i każdy kolejny element przychodzi samoistnie, nie ważne czy to jakaś postać, obiekt lub kwiatek.


105. Tribal - moje tegoroczne odkrycie, choć styl stary jak świat. Ma swój przykuwający uwagę charakter i choć kojarzymy go przede wszystkim z tatuażami, to wywodzi się właśnie z kultur plemiennych. Poniższy lis/wilk był wzorowany na obrazku z internetu, tak więc nie posądzajcie mnie o plagiat, wybrałam go specjalnie aby poćwiczyć.


Tyle ze sprawozdania, następne będzie już punktualnie. Nawet nie wiecie jak dobrze jest rysować TYLKO jeden rysunek dziennie, a nie trzy, żeby nadrobić zaległości! Choroby za nami, teraz tylko pozostaje się cieszyć pełnią wiosny i wykorzystać niespożytą energię twórczą. Pozdrawiam Was ciepło!

Komentarze

Popularne posty