Rysunek dziennie - sprawozdanie #3 + prezent dla dziadków

Przed Wami kolejne, już trzecie, sprawozdanie z codziennych rysunków. Wiecie, co jest najlepszego w tym moim codziennym rysowaniu? Moment, kiedy w głowie wyłania mi się pomysł na rysunek i wiem, że to jest właśnie to! A jeszcze przed chwilką czułam zupełną pustkę... Wspaniałe uczucie :)


Ten tydzień okazał się być wymagający, zarówno tematycznie jak i czasowo, ale dałam radę. Miałam wielką ochotę spędzić więcej czasu nad niektórymi rysunkami, gdy kategoria mnie zaintrygowała i pobudziła wyobraźnię, niestety zdarzało się, iż jednak musiałam odpuścić i zadowolić się czymś na szybko. I tak jak nie wiedziałam, co wymyślić przy rękawiczkach, tak yeti lub biegun polarny stwarzały ogromne pole do popisu. Do tej pory nie miałam też pojęcia, jak trudno narysować jest diament! Choć posiłkowałam się internetem (i to tutorialami, a nie zwykłym zdjęciem) to daleko mi do ładnego rysunku. Koniec gadania, czas na efekty.

15. Rękawiczki - skończyło się na zaprojektowaniu prostego wzoru (pattern).


16. Diament - trochę koślawy, ale jest. Bardzo trudno uchwycić refleksy na oszlifowanych ściankach. Zdecydowanie jest to rysunek nad którym trzeba porządnie przysiąść.


17.  Yeti -  biedny, samotny yeti, niestrudzenie przemierzający górskie zbocza. Najlepszy temat tego tygodnia :)


18. Lód - nic innego nie przyszło mi do głowy, poza soplami.


19. Świeczka - wykorzystałam temat jako dobre ćwiczenie - chciałam uchwycić płomień rozjaśniający ciemność.



20. Biegun polarny - ten temat również bardzo mi się spodobał, choć z początku miałam pustkę w głowie. Ostatecznie powstały misie polarne oglądające zorzę na lodowym pustkowiu. 


 21. Góry - przepiękny temat, niestety ten dzień spędziliśmy w podróży, więc rysunek powstał na szybko, na kolanie podczas jazdy samochodem...



Fajnie patrzeć, jak ten mój zeszyt pomału się zapełnia. Już niedługo koniec stycznia, więc wyczekujcie listy tematów na luty! Na koniec jeszcze kilka zdjęć z przygotowania prezentu dla dziadków (w imieniu ich trzymiesięcznego wnuczka). Przyznam się, że nie do końca jestem zadowolona, popełniłam parę błędów jeśli chodzi o rozmieszczenie tekstu i wybór materiałów (pisak permanentny oraz farba akwarelowa). Ach, no i synek też nie za bardzo chciał współpracować przy odciskaniu jego rączki, cud że w ogóle jakoś to wyszło. Gdybym miała czas, to chyba postawiłabym jednak na decoupage... Ale niestety czasu już brak, mam nadzieję, że dziadkowie nie wywalą prezentu :p 











Komentarze

Popularne posty