Sztuka przez duże S

Witam wszystkich po przerwie, spowodowanej tym razem moim wyjazdem do Włoch, a nie zwykłym lenistwem :) Dzisiaj mam zamiar napisać parę słów o wrażeniach, jakie wywarła na mnie ta podróż, właśnie pod względami artystycznymi. Nie gniewajcie się, że będzie dzisiaj więcej teorii niż praktyki, ale myślę, że każdy artysta powinien się nad tym trochę zastanowić.

Cóż więc takiego mnie poruszyło?
Po paru dniach zwiedzania zabytków sakralnych i świeckich, podziwiania pięknych malowideł, kolekcji udostępnionych w Muzeum Watykańskim oraz dzieł m. in. Michała Anioła, zaczęłam się bardzo mocno zastanawiać nad  tym, czemu sztuka z przed paru setek lat potrafiła być tak oszałamiająca i imponująca, a artyści potrafili dbać o każdy najmniejszy szczegół i tworzyć z takim rozmachem?  
Nie wiem, czy wiecie, ale Michał Anioł malował sufit Kaplicy Sykstyńskiej 17 lat!  
Mam wrażenie, że dzisiejsza sztuka nawet w połowie nie dorasta do standardów dawnych epok (i nie wspominam tu nawet o tak zwanej "sztuce współczesnej"). Co się takiego stało? Czy już wszystkie pokłady ludzkiej twórczości zostały wyczerpane i przewałkowane do znudzenia? 

Fragment malowidła w Kaplicy Sykstyńskiej. 

Nie odpowiem na to pytanie w imieniu wszystkich obecnych artystów, ale mogę powiedzieć parę słów w odniesieniu do siebie. Myślę, że głównym problemem nie jest brak umiejętności (choć Michałem Aniołem na pewno nie jestem), ale potrzeba, aby coś zrobić szybko. Zdarza mi się wiele razy czymś zainspirować, próbować nowych technik i jestem tak pełna zapału, że chcę, aby od razu mi wyszło. Można to chyba nazwać niecierpliwością artystyczną. Ciężko mi coś zacząć, a potem pomału to kończyć przez dłuższy okres czasu (na przykład tydzień). Nie da się w ten sposób stworzyć czegoś naprawdę wyjątkowego! 
Możliwe, że strzelam sobie teraz w kolano, ale taka krytyka dobrze mi zrobi (i może wam też :). 

Kolejną rzeczą jest stawianie sobie wymagań. Jasne, że przyjemniej jest zrobić coś w miarę prostego, co jeszcze ładnie wygląda. Ale czy to sprawi, że będę się rozwijać jako artystka? Nie oszukujmy się, czasami wykorzystujemy mało ambitne techniki, nie ma czasu albo ochoty poświęcić więcej chwil na doskonalenie się. Nie mówię, że trzeba siedzieć godzinami aby ozdobić doniczkę wyszukanym malowidłem :) Chodzi o to, aby nie poprzestać na doniczce. 

Nie zrozumcie mnie źle, sama bardzo lubię proste crafty i uważam, że cała sieć DIY jest jak najbardziej rozwijająca i pomysłowa. Musimy się tylko zastanowić, czy to nam wystarczy, i co tak naprawdę chcemy zrobić ze swoimi umiejętnościami. Jednym słowem nie utknijcie w konformizmie artystycznym. 

Chcę podjąć pewne postanowienie, a mianowicie wybrać sobie jedną konkretną technikę i tworzyć coś pomału, konsekwentnie, przez np. 3 miesiące czasu. To będzie dla mnie wyzwanie, bo działania długoterminowe sprawiają mi kłopot... Trzymajcie kciuki! Następnym razem postaram się wrzucić coś nowego (trochę szybciej niż za trzy miesiące :D ).

Sufit jednej z sal w Muzeach Watykańskich

Komentarze

Popularne posty