Rysunek dziennie - sprawozdanie #1
Wczoraj minął tydzień od Nowego Roku, więc tak jak obiecałam zdaję
sprawozdanie z mojego postanowienia noworocznego - rysowania jednego rysunku
dziennie. Kogo ominął poprzedni post, zapraszam do nadrobienia zaległości: Noworoczne wyzwanie.
Wiem, że to dopiero pierwszy tydzień i przede mną jeszcze długa droga, ale jestem pozytywnie zaskoczona tymi siedmioma dniami. Bardzo się pilnowałam, żeby znaleźć wolną chwilę na rysowanie i czy to późnym wieczorem, czy z maluszkiem u boku, udawało mi się wypełniać moje postanowienie. Mój mąż bardzo mnie też dopinguje (i pilnuje!), codziennie się pytając: narysowałaś już? :D
Odkryłam, że wyznaczenie konkretnych tematów było strzałem w dziesiątkę. Czasem jest łatwo i mogę dać się ponieść wyobraźni, czasem muszę się trochę wysilić. Lubię kombinować z banalnymi tematami i interpretować je w oryginalny sposób. Pewnie, że z jednych rysunków jestem bardziej zadowolona, z innych mniej, ale ogólnie rysowanie sprawia mi frajdę. A co najważniejsze, przypominam sobie dawno nieużywane techniki oraz uczę się nowych.
Specjalnie dla mojego wyzwania założyłam osobny zeszyt (niestety, nie udało mi się znaleźć ładniejszego z czystymi kartkami, ale przynajmniej ma na okładce napis "every day". Przypadek? :D). Dodatkowo postanowiłam zakupić cieniutki pisak 0.2 - część rysunków jest wykonana za jego pomocą. Jeszcze uczę się go odpowiednio używać, ale z pewnością przyda mi się też do brush letteringu. Pozostałe rysunki wykonałam zwykłym ołówkiem automatycznym 0.5.
Wiem, że to dopiero pierwszy tydzień i przede mną jeszcze długa droga, ale jestem pozytywnie zaskoczona tymi siedmioma dniami. Bardzo się pilnowałam, żeby znaleźć wolną chwilę na rysowanie i czy to późnym wieczorem, czy z maluszkiem u boku, udawało mi się wypełniać moje postanowienie. Mój mąż bardzo mnie też dopinguje (i pilnuje!), codziennie się pytając: narysowałaś już? :D
Odkryłam, że wyznaczenie konkretnych tematów było strzałem w dziesiątkę. Czasem jest łatwo i mogę dać się ponieść wyobraźni, czasem muszę się trochę wysilić. Lubię kombinować z banalnymi tematami i interpretować je w oryginalny sposób. Pewnie, że z jednych rysunków jestem bardziej zadowolona, z innych mniej, ale ogólnie rysowanie sprawia mi frajdę. A co najważniejsze, przypominam sobie dawno nieużywane techniki oraz uczę się nowych.
Specjalnie dla mojego wyzwania założyłam osobny zeszyt (niestety, nie udało mi się znaleźć ładniejszego z czystymi kartkami, ale przynajmniej ma na okładce napis "every day". Przypadek? :D). Dodatkowo postanowiłam zakupić cieniutki pisak 0.2 - część rysunków jest wykonana za jego pomocą. Jeszcze uczę się go odpowiednio używać, ale z pewnością przyda mi się też do brush letteringu. Pozostałe rysunki wykonałam zwykłym ołówkiem automatycznym 0.5.
No to zaczynamy. Na początek przypomnienie tematów styczniowych:
1. Standardowa czapka z pomponem:
2. Miś w przewrotnej wersji - Puchatek, który zszedł na złą drogę :D
3. Rozgrzewająca herbata na zimowe wieczory:
4. W tej książce litery tworzą motyle:
5. Słodki bałwanek ze swoim przyjacielem:
6. Styczeń w wersji brush lettering:
7. Fantazyjna strzała:
To tyle z całego ubiegłego tygodnia, za tydzień następna porcja rysunków. Zapraszam do przyłączenia się, jak widać rysunki nie muszą byś skomplikowane, poza tym są też małych rozmiarów (na jednej stronie mieszczę po dwa ). A przede wszystkim jest to świetny sposób na relaks!
Komentarze
Prześlij komentarz